Już po raz drugi zabieram Cię za kulisy działania Girls Money Club. Tym razem opowiem, dlaczego i w jaki sposób powstawała nasza społeczność dziewczyn – i dlaczego jej początkiem była grupa na Facebooku.
Kulisy GMC to cykl artykułów, w których zabieram Cię za kulisy mojej działalności online. Mam nadzieję, że dzięki temu rozwieje on część Twoich wątpliwości dotyczących zakładania i prowadzenia swojego biznesu – lub podpowie pewne rozwiązania.
W pierwszym odcinku mogłaś przeczytać o tym, jak w ogóle powstał pomysł na Girls Money Club oraz jak tworzyła się misja tego przedsięwzięcia. Dzisiaj, kontynuując temat, opowiem więcej na temat tego, jak powstawała nasza społeczność.
Bo GMC to nie „pomysł” czy „blog” – GMC to ludzie. To społeczność, którą tworzą dziewczyny z krwi i kości.
Jak więc ta społeczność powstała?
Grupa na Facebooku
„Założę grupę na Facebooku, a później się zobaczy.”
Tak mogły brzmieć moje słowa, wypowiadane gdzieś w styczniu 2021 roku, gdy w mojej głowie dopiero tlił się pomysł na grupę dla dziewczyn zainteresowanych zarabianiem na różne sposoby (także pasywnie), inwestowaniem swoich pieniędzy i elastyczną pracą.
O ile brałam pod uwagę wskrzeszenie mojego magazynu edukującego o inwestowaniu („Trendu”, który wcześniej wydawałam przez 10 lat), to intuicja mi podpowiadała, że to nie to. W dzisiejszych czasach tworzenie fajnego edukacyjnego projektu to przede wszystkim interakcje, rozmowy, szybkie reagowanie na to, co się dzieje i na to, co jest potrzebne. Magazyn – który z zasady polega na komunikacji w jedną stronę – zupełnie się do tego nie nadawał.
Natomiast świetnym pomysłem wydawało się założenie grupy na Facebooku – przynajmniej na start.
A więc zaczęły się poszukiwania nazwy. I zaczęły się pierwsze schody.
Jak się domyślacie, nazwa Girls Money Club była zajęta, więc musiałam trochę pokombinować z podtytułami grupy? Były też oczywiście inne pomysły na nazwy, ale większości z nich nie czułam. „Klub przedsiębiorczych kobiet” jest dla mnie zbyt poważny (bo uważam, że życia nie można traktować zbyt poważnie ?), a poza tym, w GMC nie chodzi tylko o przedsiębiorczość, ale też o inwestowanie i podróże. Z kolei „Zarabiaj online” brzmiało jak jakiś internetowy scam, w którym obiecują gruszki na wierzbie.
Ale to nie wszystko, bo przy okazji znalezienia nazwy dla grupy, chciałam również, aby potencjalnie wolna była jej polska domena. O ile girlsmoneyclub.com okazała się zajęta (i wiele różnych innych domen też), to już girlsmoneyclub.pl była wolna. To już coś.
A więc, metodą prób i błędów, ostatecznie wybrałam nazwę grupy:
Girls Money Club [praca zdalna | inwestowanie od podstaw]
Najważniejsze dla mnie jest to, że już po przeczytaniu nazwy grupy, od razu wiadomo, o co w niej chodzi.
No dobra: jest grupa, jest nazwa. A więc najwyższy czas na…
Pierwsze grupowiczki
No oczywiście, że najpierw zaprosiłam moje psiapsi!?
Ale jednocześnie, nie wysłałam zaproszeń do moich facebookowych znajomych z prostej przyczyny: chciałam, aby do grupy, zwłaszcza na początku, trafiły osoby, którym zależy na rozwoju elastycznej kariery oraz na nauczeniu się tworzenia pasywnych przychodów czy tez inwestowania pieniędzy.
O ile wiedziałam, że w gronie moich znajomych trochę takich osób jest – to jednocześnie chciałam uniknąć sytuacji, w której ktoś do grupy dołącza z grzeczności – tylko dlatego, że mnie lubi czy po prostu zna. W rezultacie, o GMC na moim prywatnym facebookowym profilu informacji jest niewiele.
Gdzie więc szukałam pierwszych grupowiczek? Przede wszystkim, w innych grupach poświęconych pracy, karierze, pieniądzom – ale także podróżowaniu. Zależało mi na tym, aby dotrzeć do dziewczyn, które gdzieś wewnętrznie „czują” ideę GMC tak samo, jak czuję ją ja. Takich, które chcą łączyć elastyczną karierę z zarabianiem niezłych pieniędzy oraz mądrym dysponowaniem tymi pieniędzmi.
Ta misja jest dla mnie bardzo ważna. Ja mocno wierzę w to, co piszę – wręcz żyję tym, co piszę!
Stwierdziłam więc, że zamiast umieszczać gdzieś w internecie suchych informacji o grupie, po prostu będę odpowiadała na posty i komentarze dziewczyn, którym zależy na budowaniu swojej niezależności finansowej i elastycznej kariery. I to poskutkowało. W zaledwie trzy miesiące od powstania grupy, rozrosła się ona do ponad 2000 dziewczyn – a obecne grupowiczki zapraszały nowe.
Szybki rozrost grupy był dla mnie sygnałem, że jest ona potrzebna. I nie byłam aż tak bardzo zdziwiona, ponieważ…
Tego wcześniej nie było!
Wbrew pozorom, takiej grupy wcześniej nie było. Wiem, bo sama takiej szukałam ?
Po pierwsze, są grupy podróżniczek, ale moim zdaniem, za mało skupiają się one na finansowej stronie życia. Przez to łatwo wpaść w pułapkę i zostać osobą, która co prawda często podróżuje, ale jednocześnie martwi się o pieniądze i często łapie dość przypadkowe zlecenia, aby po prostu się utrzymać. O ile przez jakiś czas taki styl życia może być super, to czy na pewno oznacza on wolność? Czy jest atrakcyjny po 10 czy 20 latach? Może dla niektórych dziewczyn tak, ale sądzę, że większość z nas chce jednak na pewnym etapie czuć się stabilna finansowo.
Po drugie, jest sporo grup dotyczących szukania pracy oraz tworzenia biznesu. Ale mam wrażenie, że z kolei w tych grupach zbyt dużo jest schematycznego podejścia i nie do końca właściwych pytań. „Jak napisać najlepsze CV?”, „Które studia wybrać?”… Te pytania nie są z zasady złe, ale wtłaczają nas w pewne schematy dotyczące kariery. Prawda jest taka, że jeśli jesteś dobrą specjalistką, to CV często nawet nie jest Ci potrzebne na rynku pracy. A co do wyboru studiów – owszem, jest to ważne, ale nie ma jednej, dobrej odpowiedzi na to pytanie. Niektórzy po studiach prawniczych będą zarabiać krocie i lubić swój zawód – a inni będą się w nim męczyć i, w rezultacie, zarabiać słabo.
Po trzecie, są też grupy dotyczące finansów, oszczędzania, prowadzenia budżetu domowego. I chociaż wiem, że są one potrzebne, to moim zdaniem, nie zachęcają one kobiet to myślenia o bardziej ambitnych celach dotyczących ich pieniędzy. Komfortu finansowego, a już tym bardziej wolności finansowej, nie zbuduje się, oszczędzając na kawie albo wybierając najtańszą lokatę – a to właśnie tak często przedstawiane są „kobiece” finanse. Nie tędy droga. Jako kobiety, naprawdę nie musimy w życiu operować drobniakami – nawet jeśli od nich zaczynamy. Możemy wspiąć się dużo wyżej (i wcale nie kosztem innych obszarów w życiu, jak głoszą stereotypy). Ale warto na tej drodze mieć wsparcie innych kobiet, które już do komfortu finansowego dotarły lub też do niego dążą. W grupie raźniej!
Po czwarte, są jeszcze inne, bardziej niebezpieczne grupy – takie, w których pojawiają się mało transparentne oferty pracy, dziwnie brzmiące oferty finansowe, albo wręcz obietnice szybkiego zysku bez ryzyka. O ile większość dziewczyn w nie na szczęście nie wierzy, to mogą one brzmieć kusząco dla tych kobiet, które znajdują się w szczególnie trudnej sytuacji finansowej. A jeśli czegokolwiek nauczyło mnie moje dążenie do komfortowych zarobków i bezpieczeństwa finansowego, to właśnie tego, że nic nie dzieje się z dnia na dzień. O ile jestem zwolenniczką tego, by pracować mądrze, a niekoniecznie długo – to i tak sama wiem, ile czasu zajmuje ukształtowanie w sobie odpowiednich nawyków. Bo to one czynią nas bogatymi na długo. Nie bez przyczyny osoby, które wygrywają loterie, szybko kończą bez kasy, a często też przy okazji bez przyjaciół.
A więc w zasadzie od początku wiedziałam, czym NIE chciałabym, aby ta grupa się stała. Chciałam dawać realną wartość – pokazywać, jak w praktyce wygląda droga do wolności finansowej. I że dla dużych pieniędzy nie trzeba poświęcać całego swojego czasu, rezygnować ze swoich kluczowych potrzeb, porzucać swoich idei.
Nie tylko nie trzeba. Po prostu nie warto!
Treści na grupie
Już na starcie grupy zdecydowałam się zrobić rozpiskę tematów, które będą pojawiały się na niej w każdym tygodniu. Zobowiązałam się do tego, że w każdy poniedziałek, środę i piątek będę dawać od siebie jakąś porcję wiedzy.
I tak, poniedziałki stały się dniem korepetycji z inwestowania.
Środy miały tematykę pracy zdalnej.
Natomiast piątki były poświęcone tworzeniu pasywnych źródeł dochodu. Później, po kilku tygodniach funkcjonowania, rozszerzone zostały o tematykę budowania swojego biznesu.
Dlaczego padło na takie tematy? Z prostej przyczyny!
Zastanowiłam się, jakie informacje mi osobiście najbardziej pomogły w dotarciu do tego miejsca, w którym jestem – czyli miejsca, w którym mam elastyczną pracę, pasywne przychody m.in. z książek, kilka źródeł dochodów oraz komfort życia po swojemu.
Oczywiście nadal chcę jeszcze wiele zrobić i apetyt na życie mam ogromny – ale uważam, że już teraz żyje mi się wygodnie dzięki wiedzy, którą mam. I którą miałam przywilej zdobyć – m.in. dzięki zacięciu matematycznemu (z którym po prostu się urodziłam) i dzięki wspierającym rodzicom (którzy zbudowali we mnie pewność siebie). Wiem, że nie każda dziewczyna ma taki przywilej.
Przyznam Wam coś jeszcze: to właśnie ta wiedza, którą udało mi się zdobyć przez ostatnie kilkanaście lat interesowania się inwestowaniem i biznesem, jest źródłem mojego komfortu psychicznego w znacznie większym stopniu niż moje pieniądze. Bo zdaję sobie sprawę z tego, że nawet gdybym nagle straciła wszystko, to wiedziałabym, od czego zacząć budować na nowo.
I to jest super uczucie. Marzę o tym, aby było powszechniejsze.
Przepis na grupę
Wspomniane treści na grupie faktycznie zaczęły przyciągać uwagę – niektóre bardziej niż inne. Zauważyłam, że zwłaszcza na początku, najwięcej uwagi przyciągały teksty edukacyjne o inwestowaniu, które przedstawiałam w prosty sposób.
Ogólnie, dobre treści w grupie to podstawa. Ale same w sobie nie wystarczą do tego, żeby zbudować społeczność, w której się coś fajnego dzieje, która żyje! Wiem coś o tym, wcześniej założyłam inną, anglojęzyczną grupę w temacie elastycznej kariery, ale popełniłam w niej mnóstwo błędów nowicjusza (np. nie publikowałam treści regularnie, nie miałam klarownej wizji tematów, itd.).
Ale zamiast rozpamiętywać tych błędów, przedstawię Wam konkret – czyli przepis na społeczność, która żyje i się rozwija.
Bardzo prosty przepis, trzyskładnikowy.
Oto on:
społeczność = treści + zaangażowanie + regularność
Rozwińmy każdy składnik przepisu.
Treści
To, co jest publikowane na grupie, powinno być ciekawe i przydatne. Ale równie ważne jest to, czego na grupie nie powinno być – a nie powinno być tam bałaganu. Brak moderowania grupy często kończy się tym, że nagle zaczyna do niej wpadać mnóstwo postów z ogłoszeniami, linkami, itd. One zaczynają rozpraszać te grupowiczki, które przyszły do grupy po fajne treści – i całość zaczyna się sypać.
Zaangażowanie
Drugi magiczny składnik przepisu na społeczność to zaangażowanie jej założycielki – nie tylko wrzucanie postów, ale też odpowiadanie na pytania i posty innych grupowiczek, jak również dbanie o dobrą atmosferę. Dzięki niemu grupa jest przyjemnym i bezpiecznym miejscem.
Regularność
Trzecim kluczowym składnikiem, potrzebnym do zbudowania społeczności, jest regularność. Bo żaden, nawet najwspanialszy pomysł na grupę się nie obroni, jeśli nie będziemy podtrzymywać zainteresowania tematem. Przewidywalność to w tym przypadku zaleta. Jeśli grupowiczki wiedzą, że w każdy poniedziałek nauczą się czegoś o inwestowaniu, to będą tych postów wypatrywać. I jeśli przez jakiś czas ich nie zobaczą, to o nich… zapomną.
Rozwój grupy
Obecnie grupa Girls Money Club liczy sobie już wyraźnie powyżej 5000 dziewczyn. I w tym momencie stawiam już nie na jej rozrost, a bardziej na rozwój organiczny – tj. to, że dziewczyny będą zapraszały do niej swoje siostry, przyjaciółki, mamy czy córki.
Uważam, że stworzyłyśmy świetne miejsce, w którym można pogadać o pieniądzach. I mam nadzieję, że tak zostanie.
Ale liczę na więcej. Na to, że niebawem spotkamy się osobiście i poznamy się jeszcze lepiej. I sama chcę dać więcej fajnych treści, live-ów, wywiadów.
Będzie się działo!
A w kolejnym odcinku serii „Kulisy GMC” pokażę Wam, jak powstał i jak się rozwija nasz newsletter. Będą praktyczne wskazówki!