Masz jakieś oszczędności i chciałabyś, aby Twoje pieniądze mądrze na siebie pracowały, ale boisz się inwestować? W tym artykule przedstawię kilka przemyśleń, które pomogą Ci przezwyciężyć strach i zacząć inwestować.
Kilka miesięcy temu w facebookowej grupie Girls Money Club przeprowadziłam ankietę, w której poprosiłam o dokończenie zdania:
„Nie inwestowałam/nie inwestuję, bo…”
Odpowiedzi było wiele, ale wśród nich dominowały trzy.
Po pierwsze, wiele kobiet nie inwestuje, ponieważ uważa, że ma zbyt małą wiedzę na ten temat. Ten problem stopniowo rozwiązujemy właśnie poprzez treści edukacyjne w grupie oraz poprzez kurs inwestowania od samiutkich podstaw (na przełomie września i października będzie druga edycja – tu zapisz się na webinar!).
Po drugie, dużo kobiet boi się inwestować, bo się boi utraty swoich pieniędzy. O tym strachu będzie właśnie w dzisiejszym artykule!
I po trzecie, wiele kobiet najzwyczajniej w świecie nie ma wystarczająco dużych oszczędności, by póki co o tym myśleć. (Tym zajmiemy się niebawem 🙂 ).
A więc mamy trzech głównych wrogów inwestowania:
- Brak wiedzy
- Strach
- Brak oszczędności
Tak naprawdę, każdy z tych wrogów potrafi sporo namieszać w naszym finansowym życiu. I w pewnym stopniu wszystkie się ze sobą łączą.
Ale dzisiaj skupimy się na tym najmniej namacalnym, a jakże prawdziwym – czyli na strachu.
Na początek – małe wyznanie
Rozpoczynając ten tekst, muszę Wam coś wyznać. I mam nadzieję, że doda Wam to otuchy. 🙂
Otóż, ja sama z natury raczej jestem zachowawcza. I bywa, że zupełnie nieracjonalnie stresuję się rzeczami, które nie są pod moją kontrolą.
Podobnie jak wiele osób, na studiach liczyłam każdy grosz i bardzo się stresowałam, gdy moje oszczędności malały. Ten mój stres – i strach, że nie dam rady się utrzymać w Warszawie – paradoksalnie wychodziły mi na dobre, bo skłoniły mnie to szukania nowych możliwości zarabiania. Tak zaczęłam udzielać korepetycji ze statystyki, tak założyłam magazyn o inwestowaniu. Chciałam po prostu czuć się finansowo bezpieczniej.
Do dzisiaj, strach towarzyszy mi regularnie. Pojawia się on praktycznie za każdym razem, gdy robię coś nowego.
Co ciekawe, ten strach często nie jest przeze mnie nawet uświadomiony. Pojawia się gdzieś między wierszami, w chwilach słabości, gdy na chwilę przygaśnie mój optymizm.
Strach pojawiał się, gdy rozpoczynałam projekt Girls Money Club. Bałam się, że nikomu nie spodoba się ten pomysł i w mediach społecznościowych będę gadała w eter. 😉
Czułam też strach, gdy tworzyłam mój pierwszy kurs inwestowania od podstaw. Bo stworzenie kursu to inwestycja czasu i pieniędzy – a przecież przy pierwszej edycji jest największe ryzyko, że sprzedaż pójdzie słabo i będzie klapa.
Dlaczego więc robię coraz to nowe rzeczy, mimo że się boję?
Bo strach to tylko jedno z uczuć, które czuję. O ile chwilami potrafi być on dotkliwy, to nie jest na tyle silny, by przyćmić inne uczucia, takie jak radość czy ekscytacja z tworzenia czegoś od podstaw.
Jaki z tego wniosek?
Każdy czuje strach, nawet jeśli nie mówi o tym głośno. Bo przecież strachem mało kto się publicznie chwali 😉
Co z tego możesz wynieść dla siebie?
To, że da się działać mimo strachu i że z czasem może to się stać dla Ciebie naturalne. O ile strachu się zapewne nigdy nie pozbędziesz, to możesz mocno ograniczyć jego wpływ na Twoje życie. Mi się udało, więc nie ma żadnych przeciwwskazań, by nie miało udać się Tobie.
Strach w inwestowaniu – czy jest się czego bać?
No ale wróćmy do głównego tematu – strachu przed inwestowaniem. Czy da się go pozbyć? A jeśli tak, to jak to zrobić?
Na pewno warto sobie uświadomić, skąd ten strach się bierze. Bo przecież każda z nas jest inna i każda ma swoje powody, dla których boi się inwestować.
Takim powodem może być wspomniany już brak wiedzy.
Albo wcześniejsze doświadczenia – np. to, że w przeszłości brakowało Ci pieniędzy i nie chcesz ryzykować ani grosza.
A mogą to być błędne wyobrażenia o inwestowaniu.
Pozwól, że przekażę Ci kilka moich sposobów na pokonanie strachu i życie na własnych zasadach. Mi te refleksje pomogły – więc jest szansa, że pomogą także Tobie!
Pozory bezpieczeństwa
Na początek zachęcam Cię do przemyślenia tego, na ile codzienne życie jest bezpieczne. Bo gdy pozwolisz sobie na głębszą refleksję, to może się okazać, że bezpieczeństwo to tylko ułuda!
Weźmy przykład dotyczący pracy.
Często można się spotkać ze stwierdzeniem, że praca na etacie jest bezpieczna, że to taka „ciepła posadka”… Ale przecież nawet na etacie nadal grozi nam zwolnienie. I jeśli się nie rozwijałyśmy na etacie (bo np. się trochę rozleniwiłyśmy 😉 ) i nie poszerzałyśmy swoich umiejętności, to będzie nam trudno znaleźć nową pracę. A więc to, co jest nazywane bezpieczną posadką, może nam się odbić czkawką!
Podobnie sprawa wygląda z inwestowaniem. Wiele osób paraliżuje strach przed ulokowaniem swoich pieniędzy na giełdzie, przez co trzymają gotówkę w przysłowiowej skarpecie, czyli w praktyce – trzymają pieniądze na lokacie.
I owszem, jest to bezpieczne, bo tych pieniędzy raczej nie stracisz… ale czy na pewno? Gdy trzymasz pieniądze na lokacie, to każdego miesiąca, każdego roku, tracą one na wartości ze względu na inflację (tu przeczytasz więcej o inflacji). A więc co prawda nie tracisz na pierwszy rzut oka, ale Twoje oszczędności realnie topnieją.
Trzymanie pieniędzy na lokacie jest właśnie taką analogią do pracy na etacie. Samo w sobie nie jest to złym pomysłem, ale warto dać z siebie więcej i cały czas się rozwijać. W przeciwnym wypadku niekoniecznie wyjdziesz na tym najlepiej.
Alternatywny scenariusz
Kolejną sprawą godną przemyślenia w kontekście strachu przed inwestowaniem jest wyobrażenie sobie alternatywnego scenariusza.
Powiedzmy, że nie zaczęłaś inwestować. Zostawiasz kasę na lokacie, część pieniędzy przeznaczasz na rachunek oszczędnościowy – a w rezultacie, masz przewidywalność tego, co dzieje się z Twoimi pieniędzmi.
I tu pojawia się pytanie: czy za 10/20/30 lat nie pożałujesz swojego zachowawczego podejścia? Tego, że zawsze chciałaś spróbować zdziałać coś więcej ze swoimi pieniędzmi, ale ostatecznie nie zrobiłaś nic?
Tu znów można dopatrzyć się analogii do pracy zawodowej. Być może masz jakieś niespełnione marzenie dotyczące kariery – zmiana zawodu, własna firma, itp. Pomyśl o sobie w kontekście tej zmiany. Jeśli jej dokonasz teraz, jak będziesz się czuła za jakiś czas? Prawdopodobnie wspaniale. Bo jeśli spróbujesz i Ci się uda, to zyskasz pracę marzeń lub biznes marzeń – czyli będziesz zarabiać w sposób zgodny z Twoimi zainteresowaniami i Twoim charakterem. A jeśli Ci się nie uda, to pewnie uronisz parę łez, ale pewnie i tak będziesz spała spokojniej, wiedząc, że przynajmniej spróbowałaś.
Podobnie jest z inwestowaniem. Jeśli nigdy nie spróbujesz zrobić coś więcej ze swoimi pieniędzmi, to nigdy nie dowiesz się, jakie to jest uczucie – gdy Twoje pieniądze pracują na Ciebie i przynoszą Ci dodatkowe dochody. Gdy czujesz, że jesteś zabezpieczona finansowo, a być może nawet osiągniesz wolność finansową!
Jeśli nie spróbujesz, będziesz mogła tylko gdybać.
Inwestowanie pomogło mi spełnić wiele marzeń (w tym tych podróżniczych), na które inaczej nie miałabym środków. Włos mi się jeży na głowie na samą myśl o tym, że mogłabym to przegapić na własne życzenie.
Nie przegap fajnych rzeczy w życiu tylko ze względu na strach. Żal boli później bardziej!
Siła przyzwyczajenia
Dla mnie, jako finansistki, inwestowanie to taka sama czynność jak mycie zębów – robię to regularnie i wiem, że przynosi mi to korzyści.
I jestem przekonana, że niwelowanie strachu to często kwestia naszych nawyków.
Pamiętaj, że na razie inwestowanie być może wydaje Ci się obce, niedostępne i trudne, ale w dużej mierze wynika to z faktu, że po prostu tego na co dzień nie robisz. To się zmieni, jeśli zaczniesz inwestować.
Czy panikujesz przed każdym przejściem dla pieszych?
Czy paraliżuje Cię strach, gdy trzeba wejść na krzesło, by sięgnąć po coś na wyższych półkach w mieszkaniu?
Zapewne nie, bo to dla Ciebie powszechne czynności. A przecież wypadki na przejściach dla pieszych oraz we własnym domu się zdarzają. I stawka jest wyższa, bo chodzi o zdrowie lub nawet życie – a nie „zaledwie” o pieniądze.
Jeśli nabędziesz pewną wiedzę o tym jak inwestować, to ten świat będzie dla Ciebie oswojony, tak samo jak Twoje własne mieszkanie czy Twoja dzielnica.
Im dłużej będziesz poruszać się po tym świecie, tym bardziej stanie się on dla Ciebie częścią codzienności, której nie będziesz się bać – nawet jeśli będziesz miała świadomość, że nie zawsze wszystko musi pójść po Twojej myśli.
A może boisz się oceny innych?
No właśnie – czy czasem nie hamuje Cię strach, że dokonasz błędnej decyzji i inni będą Cię negatywnie oceniać?
Wiem, że to może brzmi niepoważnie, ale taki strach jest uzasadniony. Ludzie oceniają nas cały czas. Jednak to od nas zależy, jak będziemy na to reagować!
Muszę być z Tobą szczera: jeśli zaczniesz inwestować, to zapewne popełnisz błędy, tak jak wielu innych początkujących przed Tobą. (Swoją drogą, moje błędy na początku bywały wręcz spektakularne 😀 ). I pewnie zdarzy Ci się raz na jakiś czas stracić pieniądze. Niestety, straty są na giełdzie elementem nauki.
Ale nie zmienia to faktu, że jeśli zainwestujesz swoje pieniądze mądrze, według prostych zasad i bez zbędnego wystawiania się na ryzyko – to potencjalne straty będą relatywnie niewielkie, a otworzysz sobie drogę do znacznie większych zysków, pogłębiania wiedzy i dowiedzenia się świetnych rzeczy o sobie.
FOMO
Miewasz czasem FOMO? To tzw. Fear Of Missing Out, czyli uczucie, że omija Cię coś ważnego, o czym koniecznie powinnaś wiedzieć.
W inwestowaniu, ten rodzaj strachu to miecz obosieczny.
Z jednej strony, rozbudza niecierpliwość, przez którą łatwiej jest dokonać pochopnej, nieprzemyślanej decyzji, która skończy się stratą.
Ale z drugiej strony, FOMO działa jak najlepsza przypominajka o tym, jak ważne jest to, aby zacząć inwestować jak najwcześniej.
Pamiętasz ten tekst o magii procentu składanego? Jeśli nie, to koniecznie go przeczytaj. Tego się nie da odzobaczyć. 😉
Czy strach może być Twoim atutem?
Na koniec jeszcze jedna kwestia – ale bardzo ważna.
Chciałabym bowiem podkreślić, że w inwestowaniu strach może być Twoim sprzymierzeńcem.
Warto pamiętać, że to uczucie zapewne jeszcze nieraz pojawi się w Twojej głowie – nie tylko przed rozpoczęciem inwestowania, ale i później, gdy już będziesz doświadczoną inwestorką. Zresztą, może gdzieś słyszałaś lub czytałaś, że giełdą rządzą dwie emocje: chciwość i strach. I coś w tym jest.
Ale przy odrobinie wiedzy i samoświadomości będziesz także wiedziała, co z tym strachem zrobić. Będziesz wiedziała, jak go zniwelować, okiełznać. A przede wszystkim – będziesz wiedziała, jak sprawić, by pojawiał się on rzadko lub prawie wcale.
Inwestowanie daje ogromne możliwości – możesz dopasować ryzyko do siebie, nie musisz się z nikim ścigać.
Możesz wręcz sprawić, by Twój strach zadziałał na Twoją korzyść! Dzięki niemu będziesz ostrożniejsza i nie dasz się nabrać na puste obietnice – a zamiast tego, będziesz stawiała na inwestycje, które rozumiesz.
I właśnie dlatego nie pozbawiaj się szansy na lepsze zarządzanie swoimi pieniędzmi i dodatkowe przychody tylko dlatego, że czujesz strach.
Zaczynaj od malutkich kwot i oswajaj się z rynkiem.
Daj sobie czas.
Rozwijaj wiedzę.
Pamiętaj, że każdy, nawet najbardziej doświadczony inwestor, zaczynał kiedyś od zera.
Najważniejsze, żeby zrobić ten pierwszy krok i zacząć inwestować.
PS. Jakiś czas temu opublikowałam na blogu także ciepło przyjęty przez Was tekst o ryzyku. Zachęcam do tego, by go sobie przypomnieć w kontekście dzisiejszych rozważań o strachu.