166 odcinek podcastu: Jak ja inwestuję w złoto? Moja historia i co robię teraz
Wielokrotnie otrzymywałam od Was pytania o to, jak inwestuję w złoto – czy kupuję sztabki i monety, a jeśli tak, to jakie. A może inwestuję w metale szlachetne jeszcze inaczej? Dziś czas na moją osobistą historię o tym, jak zainteresowałam się złotem i jak w nie inwestowałam kiedyś – i inwestuję teraz.
Posłuchaj podcastu na YouTube!
Całość wysłuchasz na wybranej platformie podcastowej oraz na naszym kanale YouTube Girls Money Club.
Posłuchaj w swojej ulubionej aplikacji:
Dziś czas na moją osobistą historię – o tym, jak zainteresowałam się złotem, jak w nie inwestowałam kiedyś i inwestuję teraz. Ja tak naprawdę z metalami szlachetnymi przez bardzo długi czas byłam wręcz zawodowo związana i można powiedzieć, że to moje zainteresowanie. No ale jak to się wszystko zaczęło i jak się potem powiązało z tą ścieżką kariery?
Jak zainteresowałam się złotem?
Gdy przyjechałam do Warszawy na studia, a przypominam, że studiowałam w Szkole Głównej Handlowej, to szukałam pomysłu na siebie. Wiedziałam, że nie chcę tylko chodzić na wykłady, a chcę robić coś więcej. Poszukiwałam też jakiegoś ciekawego koła naukowego, do którego mogłabym dołączyć. Było ich kilka takich, które przyciągnęły moją uwagę.
Zdecydowanie wybił się Klub Inwestora, czyli koło naukowe, w którym mówiliśmy o inwestowaniu w przeróżne aktywa.
Gdy dołączałam do Klubu Inwestora, wtedy bardzo modne były akcje, ale też zaczynał być modny Forex i wszelkiego typu platformy, które umożliwiały trading czy spekulacje na rynkach walutowych, ale czułam, że to nie jest jakoś bardzo temat dla mnie. Stwierdziłam, że skoro już należę do Klubu Inwestora i dołączyłam do tamtejszej sekcji merytorycznej, to w takim razie zastanowię się, jaki może być mój wkład do całego koła naukowego. Czym mogę się zająć? O czym mogę dowiedzieć się nieco więcej? Co mogę później zaprezentować całej reszcie osób? W poszukiwaniu mojej specjalizacji dotarłam do dwóch obszarów, o których zaczęłam myśleć nieco więcej. Pierwszym z nich były nieruchomości, a drugim surowce. Zastanawiałam się, co będzie dla mnie ciekawsze. Jak się zapewne domyślacie, wybór nie padł na nieruchomości.
Akurat tak się składało, że w sekcji merytorycznej założyliśmy magazyn o inwestowaniu
”Trend”. Zaczęłam pisać artykuły o surowcach, od tych najpopularniejszych jak złoto czy ropa naftowa, po czym przeszłam w kierunku bardziej egzotycznych, jak kawa, kukurydza i wszelkiego typu rzeczy, które wręcz wybiegały daleko w przyszłości jak metale ziem rzadkich czy woda jako surowiec inwestycyjny. Był to bardzo ciekawy czas na rynkach metali szlachetnych – czas kryzysu finansowego. Ten okres krachu i późniejszego odbicia pokazał mi dobitnie, że w złocie jest coś szczególnego, a mianowicie, gdy mamy do czynienia z krachem na globalnych rynkach, to ono też idzie w dół, bo wtedy wszyscy inwestorzy uciekają w kierunku gotówki, ale bardzo szybko odrabia straty i odrabia je z nawiązką. Nawet jeżeli widzimy, że cały czas kryzys się przetacza przez globalną gospodarkę, to złoto trzyma swoją wartość, a nawet pnie się w górę i to było dla mnie na tyle fascynujące, że o złocie napisałam swoją pracę magisterską. Opisywałam to, w jaki sposób można w złoto inwestować i jak poszczególne instrumenty finansowe są skorelowane z cenami złota na rynkach globalnych. Ta praca pochłonęła mnie na tyle, że faktycznie zaczęłam żyć tematem metali szlachetnych i zaczęłam aktywnie inwestować właśnie na tym rynku i to na różne sposoby.
Pierwsze inwestycje
Szukałam ETFów opartych o złoto, akcji spółek, które złoto wydobywają, a nawet próbowałam swoich sił na instrumentach pochodnych, takich jak kontrakty CFD czy opcje na akcje spółek wydobywających złoto.
Ale gdzie w tym wszystkim jest najprostszy i najpopularniejszy sposób na inwestowanie w złoto czy ogólnie metale szlachetne, czyli kupowanie złotych monet i sztabek?
Na takie rzeczy nie do końca było mnie stać, wtedy jeszcze takie bardzo malutkie złote sztabki nie były popularne, ani za bardzo dostępne dla osób o niższym kapitale. Dużo dostępniejsze było wtedy srebro i wiele osób właśnie w moim wieku, czy też osób, które rozpoczynały swoją przygodę z inwestowaniem w metale szlachetne inwestowało raczej w srebro. Jak się domyślacie, na srebrze poprzestać nie chciałam. Zaczęło pojawiać się coraz więcej mniejszych sztabek, na które faktycznie było mnie stać. Starałam się regularnie je kupować, ale dopiero kilka lat po studiach zaczęłam stawiać już tylko na monety o wadze jednej uncji. Kupienie sobie takiej złotej monety raz na jakiś czas było dla mnie sposobem na to, żeby budować swój długoterminowy portfel inwestycyjny.
Pisanie do naszego studenckiego magazynu o surowcach sprawiło, że dostałam ofertę pracy w jednym z największych domów maklerskich w Polsce i zaczęłam pisać analizy surowcowe, co jeszcze dodatkowo zwiększało moje zainteresowanie złotem.
Chciałam się na tym znać, bo ten rynek analizowałam i pamiętam, że pracując wtedy w samiutkim centrum Warszawy robiłam sobie piesze wycieczki właśnie po to, żeby kupić sobie złotą monetę czy też złotą sztabkę albo ją odebrać, jeżeli ją wcześniej zamówiłam.
Zbudowałam sobie bazę złota fizycznego, która jest stabilizatorem portfela inwestycyjnego długoterminowego, obok oczywiście innych bezpiecznych inwestycji. Do dzisiaj tak mam, że regularnie sobie kupuję po takiej złotej uncji w formie monety.
Jak to wygląda w ostatnich latach i jakie są moje sposoby na inwestowanie w złoto?
Warto podkreślić to, że cały czas złoto jest tematem, który się przewija w moich inwestycjach bardzo często. Nadal inwestuję w złoto na różne sposoby, aczkolwiek mój styl się zmienił, ze względu na to, że mam już trochę inny kapitał, ale też są trochę inne czasy. Zmieniły się moje preferencje inwestycyjne, więc to wszystko miało wpływ na to, jak wygląda mój portfel teraz i w jaki sposób uwzględniam w nim złoto. Przede wszystkim cały czas w portfelu mam złoto fizyczne. Lubię ten swój portfel metali szlachetnych, bo uważam, że daje mi poczucie bezpieczeństwa, obok takiej klasycznej poduszki finansowej w obligacjach detalicznych. Właśnie ta część namacalna tworzy mi stabilny portfel, który się dobrze sprawdza także w niepewnych czasach.
Nie do końca zrezygnowałam z innych form inwestowania w metale szlachetne. Cały czas inwestuję w nie w formie ETfów. Niektóre ETFy mam długoterminowo w swoim portfelu – te oparte o złoto fizyczne, natomiast zdarza mi się też traktować ETFy spekulacyjnie. Pamiętajcie, że takie bardziej aktywne podejście jest tylko i wyłącznie dla osób, które mają na to czas i które mają też wiedzę. Jest coś, w co przede wszystkim trzeba się bardziej zaangażować, więc ja to robię tylko i wyłącznie dlatego, że czasem jakiś ruch mi się wydaje interesujący. Nie są to zawsze inwestycje bezpieczne, bo mam w sobie żyłkę ryzykantki i chyba zawsze ją miałam, ale nawet jeżeli to jest coś bardziej odważnego, to wciąż staram się, żeby było to coś, co nie wymaga siedzenia przy komputerze i aktywnego tradowania czy spekulacji. Można powiedzieć, że jeżeli chodzi obecnie o te formy inwestowania w złoto, to w dużym stopniu to jest złoto w formie fizycznej, trochę złotych ETFów, które mam długoterminowo oraz są to również okazje.
Dlaczego złoto?
Wraz z moją ewolucją jako inwestorki, z moim rosnącym kapitałem, ale też malejącą ilością czasu, którą chcę poświęcać na aktywne inwestycje, udział złota fizycznego w moim portfelu urósł. To tworzy część mojego portfela, która jest prosta, przejrzysta, nad którą nie muszę się długo zastanawiać i której nie mam zamiaru sprzedawać, bo jest to poniekąd źródło mojego finansowego świętego spokoju.